Treść poniższego wpisu została udostępniona na profilu
portalu facebook przez Ewę Wajszczuk (0068) -
link tutaj ».
Poniżej treść w wersji oryginalnej w j. hiszpańskim
(tłumaczenie na język polski pod zdjęciem).
"El 10 de febrero de 1940 empezó en
territorio polaco, en la parte ocupada por los soviéticos,
una de las primeras deportaciones masivas de ciudadanos
polacos a Siberia y Kazajistán. Miles de hombres, pero
también mujeres y niños, fueron arreados hasta vagones sin
techo y viajaron casi sin comida, sin abrigo y sin donde
hacer sus necesidades por un mes hasta arribar a su destino
final. El delito era
ser miembro de la "intelligentsia": profesores, sacerdotes,
abogados, policías, maestros.
Mi abuela, de 16 años, y su madre, fueron
cargadas en uno de estos vagones. El delito era ser esposa e
hija de un policía, que estaba encarcelado por los ocupantes
soviéticos. Sobrevivieron en la estepa helada de Kazajistán
por más de un año hasta el pacto que liberó a los
prisioneros polacos en el Este, viviendo en un pozo cavado
en la tierra, comiendo cáscaras de papa, llenas de piojos y
ateridas, a veces a 30 grados bajo cero.
Una vez le pregunté a mi abuela por que no
había intentando escapar. Me miró y me dijo: "A dónde?".
Miles no volvieron. Mi abuela se unió al Segundo Cuerpo del
Ejército del general Anders y el fin de la guerra la
encontró en Palestina. El mismísimo Anders le dio el diploma
de secundario. El
monumento que ven en la foto conmemora en Varsovia a todos
los polacos deportados, mi abuela y su madre entre ellos.
Todavía recuerdo el frío que sentí cuando lo vi. No era
porque estábamos en invierno."

Pomnik Poległym i Pomordowanym na
Wschodzie w Warszawie
Fot. autorstwa Adrian Grycuk - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl
Tłumaczenie automatyczne z korektą własną.
10 lutego 1940 r. rozpoczęła się na
terytorium Polski, w części okupowanej przez Sowietów, jedna
z pierwszych masowych deportacji polskich obywateli na
Syberię i do Kazachstanu. Tysiące mężczyzn, ale także kobiet
i dzieci, zostało zabranych do wagonów bydlęcych i
podróżowało przez miesiąc - prawie bez jedzenia, bez okrycia
i bez możliwości (godnego) zaspokajania swoich potrzeb
fizjologicznych - dopóki nie dotarli do celu.
Przestępstwem było bycie członkiem „intelligentsji”
(inteligencji): nauczyciele, księża, prawnicy, policjanci,
nauczyciele. Moja
16-letnia babcia i jej matka zostały załadowane do jednego z
tych wagonów. Przestępstwem było bycie żoną i córką
policjanta, który został uwięziony przez sowieckich
okupantów. Przetrwali na zamarzniętym stepie Kazachstanu
ponad rok, aż do paktu, który uwolnił polskich jeńców na
Wschodzie, żyjąc w wykopanej w ziemi studni, jedząc skórki
ziemniaczane, pełne wszy i przerażonych, czasem w
temperaturze 30 stopni poniżej zera.
Kiedyś zapytałem babcię, dlaczego nie
próbowała uciec. Spojrzała na mnie i powiedziała: "Dokąd?".
Tysiące nie wróciły. Moja babcia dołączyła do Drugiego
Korpusu Armii Generała Andersa i koniec wojny zastał ją w
Palestynie. Anders sam dał jej dyplom liceum.
Pomnik, który widzicie na zdjęciu upamiętnia
w Warszawie wszystkich deportowanych Polaków, wśród nich
moją babcię i jej matkę. Wciąż pamiętam, odczucie zimna
(dreszcz), gdy go zobaczyłam. I nie dlatego, że byliśmy tam
w zimie. |